Władca Pierścieni 3019
Gondolin - Klub gier bitewnych z Koła

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Historia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Władca Pierścieni 3019 Strona Główna -> Kampania
Autor Wiadomość
LordDamianus




Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kościelec

PostWysłany: Wto 18:48, 25 Sie 2009    Temat postu: Historia

Historia Mordheim

Ostatniego roku drugiego
Milenium, pięćset lat przed
rządami najłaskawszego Władcy
Karla Franz’a, nastał czas niepodobny do żadnego
wcześniej. Tak jak tuż przed narodzinami
Niebiańskiego Sigmar’a, ogniste skrzydła na niebie
powtórnie oznajmiły nadejście
potęgi – nadejście Plagi,
nadejście Wojny, nadejście
Okrucieństwa i Głodu.

I mimo, że jego imię zostało wymazane
Z zapisków w Wielkiej Bibliotece
Aldorfu, a ruiny zrównane z ziemią przez Magnusa
„Wybawcę Imperium”, opowiem
Ci o Przeklęteym Miaście, nisko upokorzonym
Przez gniew Bogów.
Opowiem Ci o

Mordheim!

Przekroczyć wrota strzeżone przez kamienne gargulce, prowadzące to Tego miejsca,
To jak przekroczyć bramy samego piekła!

Ostatnie słowa anonimowego wędrowca

* * *

Imperium w Płomieniach

Nigdy jeszcze nieobecność Ojca Ludzkości nie była odczuwana tak dotkliwie, jak w pamiętnym ostatnim roku, kończącego się ostatniego stulecia, drugiego millenium. Imperium, dawniej niezrównane zarówno mocą oręża swych obrońców jak też żarliwością wiary, jest teraz rozdarte wojnami i tonie w bagnie korupcji. Żaden Imperator nie władał nami w tych długich, mrocznych dniach – zamiast tego kraj był podzielony. Od Ostermark wśród śniegów północy po Wissenland na dalekim południu, od Marienburga na wybrzeżach Zachodniego Oceanu aż po Sylvanie, która leży w cieniu Gór Krańca Świata... każdy walczył z każdym. Panowie tych ziem zwalczali swoich braci wewnątrz własnej domeny lubo wyprawiali się poza granice by sąsiadom swym zadać klęskę. Takoż szlachetni lordowie o koronę wiedli zaciekłe spory, nie bacząc iż rozbójnicy wszędy rozpanoszyli się a strażnicy nie czynią im wstrętu.

Najgorszy los stał się udziałem wygnanych z ziemi chłopów. O nich nikt się nie troszczył, rzadko zatem zdziwienie wzbudzali oddający się pijaństwu, rozpuście i wszelakim innym rodzajom zepsucia. Jakże marny żywot przyszło im wieść. Poborcy podatkowi zdzierali z nich resztki dobytku, opaśli kupcy bogacili się na ich nieszczęściu schlebiając ich wszelkiej swawoli, a możni tego świata gnębili ich bez litości ogniem i żelazem, dla samej krotochwili.

Zdarzyło się w mieście Mordheim, w ziemi Ostermarskiej, pierwszego dnia roku 1999 ery Sigmariańskiej, iż Prorokini Sióstr Sigmara dostrzegła na niebiesiech z dawna oczekiwany znak. Było to jako żywo wyjęte z proroctwa Macadamnusa, pięć wieków wcześniej spisanego:

„Na skrzydłach ognistych powróci do nas w mieście swych sióstr,
Wiecznie młody zasiądzie na tronie by objąć panowanie na wieki,
Nie zaznają śmierci gromadzący się u jego majestatu stóp,
A władcy Północy będą rządzić we wszech krainach,
Niepodzieleni...”

Kantyczka Macadamnusa – werset CXXVI

Wtedy zrozumiano, iż miastem z przepowiedni jest Mordheim i żadne inne. Tu wszak siedzibę swą miał Święty Zakon Sióstr Sigmara – o jakichże innych „siostrach” mogła być mowa w proroctwie. To miasto leżało w ziemiach najbardziej na północ położonych z całego Imperium. A jeśli idzie o „skrzydła ogniste”, każdy w mieście mógł ujrzeć je na własne oczy i widomym dlań stawały się słowa przepowiedni. Na nocnym niebie, ponad Mordheim, ujrzeć można było święty znak Sigmara – kometę o dwóch ogonach świetlistych, tę samą, której pojawienie się dwa tysiące lat przedtem było zwiastunem jego narodzin. Każdej nocy kometa stawała się jaśniejsza i każdy wierny mógł ujrzeć ją łacno. Dzień za dniem napływały zatem do Mordheim tłumy wyznawców, jakoż wieść o ponownym przyjściu Sigmara rozeszła się po całym Imperium lotem błyskawicy.

Gdy wypełniały się ostatnie dni owego stulecia kometa na niebie rozdęła się już do takich rozmiarów, iż nie widywano więcej nocy nad ulicami Mordheim. Jej ogień na niebie rozszalał się tak bardzo, że słońce wziąłbyś przy nim za rzecz nieznaczącą, rozmiarów zgoła niepodobnych. A pod tym znakiem niebiańskim miasto jakby bez czucia oddawało się bezmyślnej orgii hulanek i zepsucia. Któż zliczy, jak wiele duszyczek upchnięto w kręgu miejskich murów w owych dniach. Ileż to setek tysięcy ściągnęło ze wszystkich połaci Imperium, napełniając wszystkie zaułki Mordheim radosnym graniem. Również poza kręgiem murów nowo przybyli tańczyli i radowali się w coraz większej liczbie. Nikt nie szukał schronienia, nie myślał o udaniu się na spoczynek – jakoż w owych niekończących się dniach wciąż tańczono, pito, radowano się i oddawano nieobyczajnym uciechom. Szaleństwo ogarnęło wszystkich. Później mówiono, że naonczas demony wyśliznęły się z cienia i zmieszawszy z tłumem, w wielkiej liczbie, wyjąc z uciechy spółkowały z mężami i niewiastami na równi. Któż jednak może być pewien swych zmysłów, skoro jeszcze długo potem wspomnienia tamtych dni pozostawały dziwnie przyćmione grozą wszystkich późniejszych wydarzeń...

Takoż wszelki występek nagromadził się w Mordheim w wigilię jego zagłady niczym we wrzodach gromadzi się wszelka trucizna ludzkiego ciała, gotowa do utoczenia wprawnym nożem felczera.

Bernhardt Hal, Generał Zakonu Templariuszy Sigmara (Łowców Czarownic)

Lecz w pierwszej chwili, pierwszego dnia tej nowej ery to nie Sigmar nadszedł ku swym wyznawcom a jego sprawiedliwy gniew i osąd. Skoro tylko apogeum swe osiągnął opętańczy korowód zepsucia i szaleństwa Młot Sigmara uderzył – na zawsze gasząc żywoty wszystkich mężczyzn, niewiast i dziatek przebywających w mieście. Z rykiem tysiąckroć mocniejszym niźli grom ziemia wydała się wznieść na spotkanie ognia, obalając budynki, w niwecz obracając mury, drzewa zamieniając w popiół jednym, oszałamiającym płomiennym błyskiem. W dalekim mieście Altdorf świątynie zadrżały, zasypując ulice poniżej obrywającymi się kamieniami. Zaś daleko poza granicami Imperium, przedwieczne fortece krasnoludów, trwające nieprzerwanie przez pokolenia, zachwiały się i runęły.

Nic nie ostało się w Mordheim, poza wypalonymi ruinami. Miasto – przed kataklizmem – tak było wypełnione, że nie każdy mógł wejść. Przeto właśnie spośród hulaków, dla których nie znalazło się miejsce wśród murów, niektórym udało się ujść z życiem. Ci właśnie uszli najdalej jak się dało niosąc wszędy o srogiej pomście Sigmara wywartej na grzesznym Imperium. Ale i tych, poniewczasie, dosięgnęło ramię sprawiedliwości – wielu pomarło, gdy ciała ich wykoślawiły mutacje a umysły nękały wspomnienia grozy nieuniknionego, którego mieli nieszczęście doświadczyć na własne oczy.

Słup dymu unosił się nad ruinami przez długich siedem dni i nocy, wielkie zaś gorąco biło stamtąd niczym to, które dają węgle wiecznie gorejące w najgłębszych odchłaniach piekieł.

Wstęp do roku 2000 w kronice Ostermark.

Kłębiące się opary spowiły miasto na wiele dni i utrzymywały się jeszcze długo po jego zniszczeniu. Były to połyskujące chorobliwą zielenią wyziewy, do których nikt nie mógł się zbliżyć z powodu bijącego od nich żaru. W końcu jednak opary opadły nieco i ruiny ostygły, tak iż można było się do nich zbliżyć. Niektórzy z tych co dobytek swój utracili podczas katastrofy wrócili teraz, mniemając, że wśród ruin mogło pozostać nieco dobra porzuconego w pośpiechu przez uciekających lub nawet skarby, które uniknęły gniewu Sigmara.

Lecz z nowym rokiem dziwne historie poczęły krążyć o całym tym miejscu i znaleziskach z niego wynoszonych. Mówiono o magicznym kamieniu, co to rozprysnął się na setki kawałków i leżał pośród ruin. Kamień ten miał moc działania prawdziwych cudów. A znajdowano mniejszych czy większych ułomków tego kamienia wiele, we wszelakich kształtach – i każdy obdarzony nadzwyczajną mocą. Jeśli wszak wierzyć opowieściom każdy z tych niewielkich kamieni mógł leczyć choroby, sprawiał, że w jeden dzień z nasionka wyrastało wielkie drzewo, a nawet mógł sprawić, że zmarli ożywali jakby jeno przebudzeni ze snu.

Najbardziej ze wszystkich opowieści porażającą okazała się jednak ta o dokonaniu, z pomocą kamienia, przemiany ołowiu w złoto. Wyczynu tego dokonać miał, na rozkaz swego pana, van Hoffman, osobisty alchemik wielmożnego Siegfrieda, hrabiego Reiklandu. Wieść o tem rozprzestrzeniła się po całej krainie niczym pożar i jako ten ogień rozpaliła serca ludzi, którzy tłumnie nadciągnęli do ruin Mordheim. Wszyscy przybyli na poszukiwanie „spaczenia” (wyrdstone'a), jak zwano powszechnie ów tajemniczy kamień.

Uwagę wielu możnych tego świata przykuły niedogasłe ruiny Mordheim, wśród nich nie tylko władców Imperium, gdyż potęga i bogactwo leżały tam po prostu wśród gruzów oczekując aż ktoś je obejmie w posiadanie. Niektórych pociągała nadzieja zdobycia złota, które opłaciłoby ich armie dla zrealizowania snów o władzy i podbojach. Inni przybywali chcąc posiąść moc magiczną. A byli też tacy, których przywiodła do Mordheim zwykła chciwość lub podlejsze jeszcze pobudki, o których uczciwi ludzie nie poważyli by się nawet wspomnieć.

W końcu nadeszły wieści o potworach przyczajonych wśród ruin - ogromnych szczurach rozmiarów dorosłego człowieka, żywych trupach, demonach i ohydnie zmutowanych stworach, które mogły być kiedyś ludźmi. Ale o tych okropnościach nie wspomnę więcej ni słowa. Wszyscy przybywali do Mordheim pełni marzeń – wszelako niewielu wyobrażali sobie, że ich działania mogą rychło zadecydować o przyszłości ciążącej nad całym naszym światem!

Niebo, Ziemia i Piekło staną się niepodzielne,
Odkąd po raz siódmy uderzy dzwon Siódmego Cesarza.
Kiedy kraina Sigmara stanie w płomieniach,
A umarli będą kroczyć wraz z demonami, bestiami i ludźmi.

Kantyczka Macadamnusa – werset CCXXI


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LordDamianus




Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kościelec

PostWysłany: Wto 22:44, 25 Sie 2009    Temat postu:

Moja kampania zaczyna się około 4-5 miesięcy po uderzeniu komety w miasto. Ruiny ostygły, miasto jest doszczętnie zniszczone. Jednak ludzie zaczynają wracać na zgliszcza swoich dawnych domostw. Rozpoczyna się walka o przejęcie ocalałej części miasta. Do walki stają demony, bestię chaosu, kultyści, potwory przeciwko ludziom, krasnoludom i elfom.

Postanowiłem napisać historie Mordheim od początku. Wszystko będzie zależało od decyzji graczy np. jeśli pomożecie kultystą w opanowaniu miasta to historia może się zmienić.

Pierwsza bitwa rozegra się między kultystami i ich sojusznikami a ludźmi, elfami i krasnoludami. Rozegramy ją przy następnej możliwej okazji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miki




Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:27, 25 Sie 2009    Temat postu:

Kawał dobrej roboty zapoznam się z tym przy najbliższej możliwej okazji Very Happy .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
boromir
Administrator



Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mirkwood

PostWysłany: Śro 18:46, 26 Sie 2009    Temat postu:

A kiedy zaczynamy kampanie ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Władca Pierścieni 3019 Strona Główna -> Kampania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin